wtorek, 26 marca 2013

~Rozdział 3

*Oczami Maćka*
- Dawid kur*a gdzie jest Wewiór ? - wykrzyczałem na głos.
- Skąd mam wiedzieć ? - spytał.
- Ja pie*dole ! - krzyknął trener.
Staliśmy koło skoczni, zawody zostały przerwane. Nastały poszukiwania Piotrka.
- Ja wieemm ! - biegł w naszą stronę Kamil.
- To gdzie jest ?
- Pojechał do szpitala - sapał Kamil.
- CO ?! JAK DO SZPITALA ?! - trener wykrzyczał.
- Jego siostra najprawdopodobniej przecięła sobie żyłę - powiedział, na co Dawid zareagował cichym śmiechem - Piotrek obwinił się za to i przed wejściem na belkę przeprosił mnie i wybiegł.
- To zajebiście ! Kamil, ja i ty zostajemy... Maciek z Dawidem, Stefanem i Krzyśkiem jedziecie do szpitala. Stefan... ty znasz Amelkę... pamiętasz ta mała która zawsze przychodziła wam kibicować... Kamil skoczy i dojedziemy do was. - zarządził trener, odbiegł z Kamilem a my odjechaliśmy do szpitala...
(w samochodzie)
- Jaaa ! - powiedział Stefan.
- Co ci ?
- Nigdy bym nie powiedział że Melka to ta fajna laska, która wczoraj odwiedziła Piotrka. Rzeczywiście jak była mała to była podobna do Wewióra.
- Serio była tak brzydka ? - spytał Dawid.
- To można przejść taką metamorfozę ? - zrobiłem wielkie oczy.
- Najwidoczniej można.
*oczami Piotrka*
Gdy mama zadzwoniła do mnie że Amelka jest w szpitalu, myślałem że padnę. Ale postanowiłem skoczyć, lecz gdy miałem wejść na belkę coś we mnie drgnęło, musiałem pojechać jak najszybciej do Amelki. Poczułem że to moja wina. .... I dobrze zrobiłem. Wsiadłem do samochodu i odjechałem
(...)
Wbiegłem na piętro gdzie byli rodzice.
- Gdzie Melcia ? Co ona w ogóle zrobiła ? - spytałem rodziców.
- Piotruś spokojnie ! Melka zrobiła głupstwo. Pocięła się, nie wiem dlaczego ale straciła wiele krwi, lekarze szukają dawcy... Wiesz że Amelcia ma rzadką grupę krwi. A nikt z nas jej nie ma. - mama była cała zapłakana.
Musiałem przypomnieć sobie kto może mieć tą grupę co moja siostrzyczka... Moje przemyślenia przerwali chłopacy wbiegający na korytarz.
- Co jest ? - spytał Maciek.
- Mela się cięła, straciła dużo krwi. Który z was ma tą grupę krwi ? - pokazałem kartkę na której pisała jej grupa krwi.
Nastała cisza.
- Ja ! - krzyknął Maciek.
- Naprawdę ? - podbiegła zapłakana mama.
- Tak, na pewno.
Tato pobiegł po lekarza. A Maciek szykował się fizycznie na pobranie krwi.
Gdy lekarz przyszedł, wziął Maćka na badania i na pobór.
My wszyscy czekaliśmy cierpliwie na jego wyjście.
- Piotrek ! - podbiegł Kamil i trener.
- Trenerze ja przepraszam ale nie mogłem zostawić siostry.
- Piotrek nie tłumacz się, kibice cię poparli i spójrz - wskazał ręką na okno. Podeszłam a tam tłum kibiców w biało-czerwonych strojach stał pod szpitalem i coś wykrzykiwał.
Spojrzałem na Kamila jego szyję przyozdabiał złoty krążek.
- Gratuluję. - powiedziałem.
- Przestań. To nie jest teraz ważne.
No tak przecież moja siostra może umrzeć a ja przejmuję się jakimś medalem. 
Usiadłem na krzesło.
Po paru minutach milczenia wyszedł przerażony Maciek.
- Zapomniałem że ja się boje igły. - wycedził przez zęby i usiadł koło mnie.
- Dzięki stary. - klepnąłem go w ramię.
- Spoko, przecież od tego zależy życie twojej siostry.
Wymusiłem uśmiech. Nie mogłem przebaczyć sobie że Melka mogła przeze mnie umrzeć... nadal może.
Siedzieliśmy w korytarzu bardzo długo ciszę zagłuszały szlochania mamy.
Z sali lekarzy wyszedł prowadzący Amelii.
- Dzień dobry. Państwo są rodzicami Amelii Żyły ? - spytał na co rodzice kiwnęli głowami.
- Musicie państwo podpisać zezwolenie na operację. Państwa córka co prawda jest dorosła, ale przebywa w śpiączce. Więc do państwa należy decyzja.
- Oczywiście zgadzamy się. - powiedział szybko tato.
- Zatem zabieramy córkę na blok operacyjny.
Mama cały czas płakała, tato próbował ją pocieszać. Ja obwiniałem siebie, Maciek pocieszał mnie, a chłopacy siedzieli cicho.
*3 godziny później*  
- Operacja udana - powiedział wychodząc z sali operacyjnej lekarz.
Mama przytuliła się do taty, a mnie Maciek klepnął w ramię, ja odsapnąłem.
Po chwili Amelkę przewieźli na jej salę.
- Mamo idźcie odpocząć, chłopaki wy też ja zostanę. Tato weź mamę. - powiedziałem i pożegnałem się z nimi.
(...)
Siedziałem dość długo, nie wpuszczono mnie do siostry.
Podszedłem do szyby, była taka blada, a to moja wina.
Nagle zaczęło pikać jakieś urządzenie. Zawołałem pielęgniarkę. Kazała mi odejść a ona pobiegła po lekarza...
_______________

Haha macie ;*

1 komentarz:

  1. bardzo ciekawe :) mam nadzieję że Amelia nie umrze i Piotrek nie będzie się obwiniał

    OdpowiedzUsuń