środa, 27 marca 2013

~Rozdział 4

Nie chciałem dzwonić do rodziców, żeby ich nie martwić... Muszą odpocząć. Nie chciałem być sam... Zadzwoniłem po Maćka, to trochę egoistyczne... Ale nie potrafiłem siedzieć sam.
Maciek przyjechał za krótką chwilę.
- Jest źle ? - spytał na wejściu.
- Nie wiem. Nie wychodzą.
- Będzie dobrze.
- Nie potrafię sobie wybaczyć... Przecież to moja wina ! - Maciek mnie przytulił.
- Piotrek, mówię ci że będzie dobrze.
- Oby. - usiadłem na krześle i milczałem, a Maciek jak to dobry przyjaciel milczał ze mną.
Było tak ponuro, dookoła biały kolor. To było zbyt męczące, te oczekiwanie.
- Przepraszam, czy któryś z panów to rodzina Amelii Żyły. - wyszedł lekarz z jej sali.
- Ja, ja jestem bratem Melki. - wstałem szybko z krzesła.
- Najprawdopodobniej Amelia ma jakieś zahamowanie, bez jej pomocy nie uda nam się jej wybudzić.
- Czyli Amelka nie chcę żyć, tak ? - spytałem przerażony.
- No tak.
- Mogę tam wejść, proszę.
- Jeśli to ma pomóc.
Wszedłem i łzy poleciały mi z oczu. Nie mogłem sobie wybaczyć, że jest tu przeze mnie.
Usiadłem obok niej i złapałem ją za rękę.
- Amelka, siostrzyczko, obudź się. Proszę. - próbowałem zgadnąć dlaczego nie chce się obudzić - (...) jeśli chodzi o nas to przebaczam ci, ale proszę obudź się. Błagam, Amelko kocham cię i nie daruję sobie jak się nie wybudzisz. Te 3 lata bez Ciebie to była męka, nie miałem z kim rozmawiać, w domu jak przyjeżdżałem było ponuro, teraz się to zmieni. Ale proszę obudź się.
Nic. Leżała jak przed chwilą.
- Melka kur*a nie wk*rwiaj mnie ! Budź się ! - popatrzyłem na nią. NIC nadal leżała odwróciłem się do okna.
- Przepraszam to było nie planowane - pomyślałem że to było trochę nie fair odwróciłem się.
- Hahahaha kocham cię Piotruś. - popatrzyłem na siostrę siedziała na łóżku z uśmiechem na ustach.
- Od którego momentu żyjesz ? - spytałem obrażony na siostrę.
- Od... czekaj.. Jak mówiłeś że mnie kochasz.
- Pff.. Martwiłem się debilko.
- Ej ! Mówiłeś że mi przebaczyłeś.
- No bo ci przebaczyłem.- podszedłem do niej i ją przytuliłem. Tak bardzo mi jej brakowało. - Zadzwonię do rodziców.
- Poczekaj - krzyknęła. - kto był dawcą ?
- Maciek.
- CO ?! Maciek ? Maciek Kot ?
- No tak.
- Podziękuj mu. - uśmiechnęła się.
- Sama to zrób. - Wyszedłem z sali i poszedłem do lekarza.
*Oczami Amelii*
Byłam zadowolona że Piotrek mi wybaczył, może znalazłam głupi sposób (przypadkowy) ale skuteczny. Zdziwiło mnie jednak że dawcą jest Maciek Kot.
- Cześć. - o wilku mowa.
- Cześć. Ja chciałam podziękować, gdyby nie ty to byłoby po mnie.
- Maciek jestem - podał mi rękę.
- Amelka. - odwzajemniłam gest.
- A co do tego uratowania ci życia, to był mój obowiązek, jak mógłbym nie uratować życia tak pięknej istocie. Ale nie powiem zrobiłaś niezłe głupstwo. - uśmiechnął się i usiadł na krześle obok.
- No tak jakby wiem. - także się uśmiechnęłam. - A tak w ogóle to jak ja wyglądam, bo nie widziałam się jeszcze po operacji, a boję się że mogę kogoś przestraszyć.
- Wyglądasz ślicznie, zresztą jak zawsze. - szerzej się uśmiechnął.
- Ej weź bo się zarumienię. - popatrzyłam na niego - jak już tego nie zrobiłam.
Maciek chciał coś powiedzieć ale w tym momencie na salę wszedł lekarz.
- Witam panią. Mam nadzieję że nie przeszkadzam, musimy zrobić dodatkowe badania. Zostanie także pani jeden dzień na obserwacji.
- To ja już pójdę. Trzymaj się - Maciek wstał i odszedł.
(...)
- Skarbie ! - mama wbiegła do sali i mnie przytuliła i wycałowała. - Jak mogłaś to zrobić ?! Głupio się zachowałaś !
- Też cię kocham - podsumowałam - cześć tato.
- Cześć kochanie - tato dał mi buziaka w polika. - masz prasę.
,,Zniknięcie złoto-ustego ! Powrót polsko-angielskiej foto-modelki !''- WTF ? O co chodzi ?
- Czytaj. - odrzekł krótko tato.
,,Czy zniknięcie polskiego zawodnika ma jakiś związek z powrotem Amelii Żyły ?
Młodsza siostra Piotra wróciła do Polski i dwa dni po powrocie spotkała się z bratem, prawdopodobnie po rozmowie z nim wybiegła z płaczem.
Następnego dnia (czyt.dzisiaj) skoczek znika w drugiej serii z belki startowej.
Co było przyczyną ? My wiemy !

Modelka wylądowała w szpitalu, nie wiemy co jej dolega. Piotr jak najszybciej chciał do niej pojechać i zrezygnował z drugiego skoku.
Na około skoczni nastało Poszukiwanie Wewióra osobą która wiedziała co zrobił Piotrek był Kamil Stoch, gdy przekazał informację Łukaszowi Kruczkowi większość drużyny Polskiej pojechała do szpitala a wraz z nimi... Polscy kibice !... ''

   (taki obraz można było zobaczyć przez okna szpitalu) 
- Chciałabym odpocząć. - powiedziałam rodzicom, a oni wyszli.
Po chwili zasnęłam.
***
Gdy rano się obudziłam siedział przy mnie Piotrek.
- Siema - przetarłam oczy.
- Cześć, mam propozycję nie do odrzucenia.
- Hyyy ?
- Jak wiesz pojutrze wyjeżdżamy i to na dość długo... A ty żeby odrobić tą swoją nieobecność pojedziesz ze mną. Co ty na to ?
- Jasne. - odpowiedziałam bez zastanowienia.
- Serio ?! - spytał z nie dowierzaniem.
- No pewnie że tak, marzę o tym.
Piotrek mnie przytulił.
Potem wszedł lekarz i oznajmił że mogę jechać do domu. Przebrałam się i poszłam z Piotrkiem do jego samochodu.
Jechaliśmy długo, ale coś mi się nie zgadzało.
- Gdzie my jedziemy ? - spytałam.
- Do Justyny i dzieciaków... Musisz poznać Karolinę, Kuba pewnie też już cię nie pamięta.
- Ale Piotruś ja nie wyglądam...
- Głupoty gadasz.
- Chcesz żeby dzieci się przestraszyły ?
- Cicho siedź.
(...)
- Mela ! Cześć - przywitał się Kuba.
- Pamiętasz mnie ?
- No jasne jak mógłbym zapomnieć najlepszą ciocię na świecie.
- Nie słodź. - powiedział Piotrek.
- A właśnie że słodź Kubuś - przytuliłam go i zobaczyłam w drzwiach małą Karolinkę.
Podeszłam do niej i kucnęłam spojrzała mi w oczy trochę przestraszona.
- Cześć Karolinko, to ja twoja ciocia Amelka. - podałam jej rękę, na co ona uchwyciła ją niezgrabnie swoim małym paluszkiem.
Mała chwilę stała zamurowana. Ale potem przytuliła mnie mocno.
- Kuba a gdzie macie mamę ? - spytałam Kubę, na rękach siedziała mi Karola.
- Gotuje coś w kuchni. - powiedział Kuba i odbiegł do pokoju a mi w rękach zaczęła się wiercić mała więc postawiłam ją na ziemię, a mała pobiegła za braciszkiem do pokoju.
Ja poszłam do kuchni i zastałam tam Justynę.
- Cześć Justyna - przytuliłam ja i obdarowałam buziakiem w polika.
- No cześć Melka. Już myślałam że nas nigdy nie odwiedzisz.
- Nie przesadzaj.
Zjedliśmy ciepły obiad, pobawiłam się z dzieciakami i Piotrek odwiózł mnie do domu gdzie czekali na mnie zmartwieni rodzice.
Wraz z Piotrkiem wytłumaczyliśmy gdzie byłam i będę. Po czym on pojechał do siebie a ja poszłam spać.
____________________________
Mam nadzieję że będzie się podobać  :)

1 komentarz: